2010/10/05

Mrau Mrau...

Tym razem post o tematyce odbiegającej daleko od biżuterii. 
Wczoraj obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Zwierząt, a ponieważ jestem posiadaczką dwóch "tygrysów" nie mogłam nie wspomnieć o nich:) 
Nie będę się tu rozpisywać, bo rzeczą naturalną jest, że każdy o swoich pupilach mógłby mówić godzinami:) Ale.. :);)

Carmen: Trzyletnia, biało-czarna kotka. Indywidualistka, jest mistrzynią w polowaniu na ptaki na balkonie:D, a na pieszczoty pozwala tylko wtedy kiedy ma na to ochotę.
Lucky (i tu się chwilę zatrzymam): Jak samo imię wskazuje jest "szczęściarą" - dosłowną. Rok temu przybłąkała się na parking przed firmą mojego męża. Była w fatalnym stanie, wygłodzona, kulała, a futerko miała ubrudzone od fekaliów. Mój mąż nie zastanawiając się zabrał ją ze sobą. Wykapaliśmy ją i pojechaliśmy do weterynarza. Okazało się, że kotka miała ok 4 tygodni i powinna być jeszcze przy matce. I gdybyśmy jej tego dnia nie zabrali to zdechłaby.
Na początku były zgrzyty. Carmen nie potrafiła zaakceptować drugiej kotki - w jej mniemaniu intruza. Ale po niedługim czasie z naszą "pomocą" udało się i w tej chwili są nierozłączne:) A Lucky - najbardziej społeczny i komunikatywny kot jakiego znam:) - w podziękowaniu za uratowanie życia codziennie obdarza nas "soczystym" mruczeniem:)
Na koniec przypomniało mi się pewne powiedzenie:
"Bóg stworzył kota, aby człowiek mógł głaskać tygrysa" 
coś w tym jest.. :)

Oto moje tygryski:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz