Witajcie:)
Od poczatku grudnia czuję się świątecznie.
A to za sprawą śniegu, który spadł u nas w pierwsze grudniowe
popołudnie, i utrzymuje się nadal, oraz goraczki przedświątecznej,
która jest całkiem przyjemna w tym roku:)
A taką zimę jak dziś uwielbiam!:) Prószący śnieg,
słonko przebijające przez chmury, zero wiatru i -2st. C.
Pogoda zachęcajaca do spacerów i intensywnego ruchu:)
Ale ale rozpisałam się na temat pogody,
a miało być o tym co robiłam w weekend.
Miniona sobota była tą na którą razem z moim bratem
czekamy przez cały rok. Otóż, od kilku lat mamy taką mała tradycję
i na początku grudnia pieczemy pierniczki. Nie ma wtedy znaczenia ilość,
i natężenie obowiązków, pierniczki są priorytetem:)
I tak, w sobotni poranek ruszyłam na pieczenie pierniczków.
Jadąc i podziwiając przepiękny krajobraz dookoła,
nuciłam jedyną, odpowiednią w tym momencie piosenkę
A potem to już poszło szybko. Kilka minut i ciasto zrobione.
W czasie, kiedy ciasto musiało swoje odstać,
zrobiłam jeszcze kilka ujęć ośnieżonych drzew.
Ciasto już gotowe! Teraz najprzyjemniejsze przed nami:)
Z każdą balchą, dom wypełnił się głębokim korzennym aromatem:)
To jest MÓJ ZAPACH ŚWIĄT!:)
Gdy piekły się pierniczki
nakarmiliśmy ciekawskie ptaki zaglądające przez okno.
Niestety nie udało się zrobić zdjęcia - były za szybkie:)
A oto efekt naszej pracy. Cieplutkie, pachnące pierniczki.
Tu jeszcze nie udekorowane. A zdjęcia z dekoracji już niebawem.
I tak w przyjemny sposób minęla mi sobota.
I tu chciałabym podziękować mojej mamie, bratu i E.
za to, że stanowimy tak zgrana i dzielną piernikową drużynę:)):**
Skoro juz najedliście się wzrokowo pierniczków
to teraz poczęstuję Was niedawno zrobionym kompletem,
który idealnie odpowiada kolorystyce piernikowej.
Kule korala filipińskiego w towarzystwie kostek opalu
oraz ażurowych kul. Bransoletka ma długość 21 cm, kolczyki 4 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz